Pamięci pomordowanych mieszkańców Janowa i Poniku 4 września 1939 roku

4 września 1939 roku niemieccy żołnierze dokonali bestialskiego mordu na mieszkańcach Janowa i Poniku.

W wydarzeniach tamtego tragicznego dnia możemy uczestniczyć dzięki zachowanym wspomnieniom Pana Romana Bala.

 

Roman Bal - zdjecie z okresu niemieckiej okupacji

Roman Bal - człowiek który przeżył własną śmierć

       W sobotę 2 września 1939 r. w Janowie było dużo ludzi, którzy uciekali z Częstochowy i Lublińca. Gdy nadleciały samoloty i zbombardowały Janów wielu zginęło. Powstała panika. Ludzie uciekali do lasu. Miałem wówczas 17 lat. Moja rodzina z Danieloskimi uciekła w okolice Sierakowa. Całą sobotę i niedzielę tam przebywaliśmy. Od kolejnych uciekinierów dowiedzieliśmy się, że w Janowie są Niemcy.
      W poniedziałek 4 września rodzice postanowili wrócić do domu. Na drogach pełno było wojsk niemieckich. Udaliśmy się więc do Danieloskich i tam spędziliśmy parę godzin. Wtedy ktoś przysłał wiadomość, że Niemcy palą domy na ulicy Zielonej od zabudowań Cykowskich. Postanowiliśmy więc ponownie uciekać do lasu. Z węzełkami, które były już wcześniej spakowane udaliśmy się w stronę Dziadówek.
      Na Poniku koło Solaka Niemcy zgromadzili ciżbę ludzi i prowadzili w niewiadome miejsce. Zatrzymano nas i po około jednej godzinie oznajmiono, że wszyscy muszą udać się do Częstochowy.
      Po przybyciu do Janowa zobaczyliśmy dużo wojska niemieckiego, a w rynku sporą grupę mężczyzn z rękami podniesionymi do góry. Tu po zatrzymaniu, Niemcy zaczęli oddzielać mężczyzn od kobiet. Zaganiając mężczyzn do stojącej już grupy. Z ogródka w rynku (rynek był ogrodzony płotem) przeprowadzono nas na plac obecnej remizy strażackiej. W pewnej chwili z grupy wyrwał się młody mężczyzna i zaczął uciekać. Mimo pościgu żołnierzom niemieckim nie udało się go zatrzymać. W grupie pozostałem ja ze swoim ojcem oraz Czesław Gaudziński trzymający na rękach swoje dziecko – trzyletniego Stefana. W pewnej chwili żandarm wyrwał Gaudzińskiemu dziecko i oddał go przechodzącej nieopodal kobiecie. Nas wprowadzono na plac koło bożnicy i ustawiono pojedynczo pod murem, twarzą do żołnierzy. Naprzeciwko każdego z nas stał Niemiec w odległości około 6 kroków. Gdy dowódca rozkazał obrócić się twarzą do muru – nikt tego nie zrobił bo nie zrozumieliśmy rozkazu. Wtedy żandarm obrócił jednego skazańca i rozkazał byśmy się obrócili wszyscy. Stałem piąty z kolei, mój ojciec ostatni. Kiedy odwracałem się usłyszałem repetowanie karabinów. Strzału nie słyszałem. Co się stało nie wiem. Musiałem zemdleć. Kiedy oprzytomniałem zobaczyłem trawę przed oczami i usłyszałem szwargot niemiecki. Leżałem w bezruchu. Ktoś z szeregu zerwał się i zrobił parę kroków. Wtedy padł strzał, uciekinier przewrócił się. Był to Czesław Gaudziński, silny mężczyzna, którego tym strzałem dobito.
      Mój sąsiad z lewej strony dostał postrzał w tył głowy. Jego mózg z krwią ubrudził mi głowę i to mnie uratowało. Człowiek, który leżał z mojej prawej strony, zarzucił na mnie nogi i dzięki temu przechodzący Niemiec myślał, że wszyscy zostali zabici. Gdy minęło około jednej godziny, zrobiło się cicho, postanowiłem uciekać. Podczołgałem się w pobliże dołu z wapnem, domy zasłaniały widok od szosy. Doszedłem do mojego ojca i szarpnąłem go za rękę. Za trzecim szarpnięciem otworzył oczy i zdziwiony powiedział „Toś ty tu?” Bo myślał, że to ja byłem tym nieszczęśliwym uciekinierem z placu. Mieliśmy z Gaudzińskim podobne ubrania. Ojciec był postrzelony. Wspólnie uciekliśmy do stodoły, gdzie przesiedzieliśmy całą noc. Na drugi dzień rano poszliśmy do swojego domu. Staszek Danieloski przeleżał na placu do wieczora, a potem udał się do sąsiadów. Miał postrzał przez klatkę piersiową. W dniu 4 wrzesnia 1939r. z egzekucji uratowały się trzy osoby: Stanisław Danieloski (który niedługo potem zmarł) oraz Mikołaj i Romana Bal. Wkrótce komendant niemiecki wydał nakaz pochowania rozstrzelanych na cmentarzu w Janowie, gdzie spoczywają w zbiorowej mogile.

Wspomnienia Romana Bala zostały spisane przez Krzysztofa Lampę i obecnie znajdują się w Urzędzie Gminy Janów

https://www.janow.pl/Czlowiek-ktory-przezyl-wlasna-smierc